Jaka przyszłość czeka węgiel brunatny w polskiej energetyce? Jaka jest prawda na temat jego dalszego stosowania w produkcji energii elektrycznej?
W dyskusji publicznej pojawiają się opinie dotyczące przyszłości wykorzystania węgla brunatnego w polskiej energetyce. Czy należy tworzyć nowe kopalnie węgla brunatnego? A może powinniśmy inwestować w tę technologię i nadal produkować energię elektryczną w oparciu o ten surowiec? Sprawdziliśmy jak jest naprawdę i jaka przyszłość czeka Polskę w procesie odchodzenia od węgla w energetyce.
Na jednym z lokalnych portali pojawiła się opinia sugerująca, że już „po 2025 roku energii elektrycznej będzie nam brakować, bo trzeba będzie zamknąć stare i wyeksploatowane technicznie instalacje węgla kamiennego”. Uzasadnieniem dla tej tezy ma być polityka klimatyczno-energetycznego Unii Europejskiej. Bowiem „część z elektrowni pracuje na tzw. derogacjach, czyli przedłużeniach okresu działania w zamian za to, że w wyznaczonym roku zostaną zamknięte. Po 2025 r. Ministerstwo Klimatu i Środowiska przewiduje, że będą występować braki energii elektrycznej w Polsce. Zamykanie Bełchatowa, sprawnej elektrowni w kilka lat później, tylko te braki energii tylko pogłębi.” Czy tak rzeczywiście się stanie? Co prawda począwszy od 1 lipca 2025 r., aby uzyskać wsparcie w ramach mechanizmu rynku mocy, konieczne będzie spełnienie wymogu w zakresie wskaźnika EPS na poziomie 550 gCO2/kWh, niemniej jednak nie oznacza to, że spowoduje to braki mocy w krajowym systemie elektroenergetycznym. Zgodnie z danymi zaprezentowanymi przez Prezesa URE, przedsiębiorstwa energetyczne planujące szereg inwestycji, będą stanie zastąpić moce wytwórcze oparte o węgiel brunatnym, za pomocą źródeł odnawialnych, czy działających w oparciu np. o gaz ziemny. Nie brakuje tygodnia, aby w mediach nie pojawiały się nowe doniesienia o budowie farm fotowoltaicznych, farm wiatrowych czy modernizacji jednostek węglowych w kierunku wykorzystania gazu w produkcji energii i ciepła.
Polskie spółki energetyczne realizują obecnie szeroki program inwestycji w nowe źródła wytwarzania energii elektrycznej, które skutecznie będą zastępowały wyeksploatowane jednostki węglowe. Zgodnie z informacją opublikowaną przez Prezesa URE do 2036 roku planowane jest wyłączenie 20 GW mocy wytwórczych, a uruchomienie 22 GW opartych na OZE i elektrowniach gazowych. Plany te nie obejmują elektrowni jądrowych, których pierwsze bloki zlokalizowane w gminie Choczewo i powiecie konińskim mają zostać uruchomione zgodnie z planem w 2033 i 2035 roku dostarczając kolejnych około 2,5-3 GW mocy. Kilka dni temu podpisano umowę z amerykańskim konsorcjum na realizację tej kluczowej inwestycji. Plany te nie obejmują także instalacji prosumenckich gospodarstw domowych i przedsiębiorstw, które coraz częściej obejmują nie tylko OZE, ale również magazyny energii.Link do informacji[1].
Czy możemy zatem odejść od węgla? Czy prawdziwą jest teza, że: „transformacja energetyczna zakłada rezygnację z węgla. Przy naszych zasobach to (…) strategiczny błąd, który ciężko będzie nadrobić.”.
Stopniowe odchodzenie od węgla, zgodnie z przyjętym w odpowiednich dokumentach rządowych harmonogramem, jest naturalnym kierunkiem dochodzenia do osiągnięcia w roku 2050 unijnego celu w zakresie neutralności klimatycznej. Nie jest to błąd, tylko zobowiązanie wynikające z członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Cel w tym zakresie został zdefiniowany w ramach New green deal i jest odzwierciedlony w dokumentach pakietu Fit for 55. Transformacja energetyczna nie jest skokowym odejściem od węgla, to proces, który zakłada stopniową zmianę miksu energetycznego – potwierdza to przyjęty przez Radę Ministrów dokument Polityki energetycznej Polski do 2040 r.
Jak zatem odnieść się do stwierdzenia, że „Od węgla nie możemy odejść, ponieważ nie ma dla niego innej alternatywy”?
Nie jest to prawda. Z perspektywy właściwego funkcjonowania krajowego systemu elektroenergetycznego i dostępności jednostek wytwórczych centralnie dysponowanych, jednostki wytwórcze zasilane węglem nie są jedynymi, które mogą stabilizować pracę zależnopogodowych instalacji OZE – mogą być nimi również jednostki gazowe, elektrownie jądrowe, jednostki kogeneracji, rozwijać się będą również technologie magazynowania energii, do których należą już istniejące elektrownie szczytowo pompowe. Planowane są kolejne tego typu jednostki, a także budowa bateryjnych magazynów energii, które zapewnią optymalne wykorzystanie produkcji energii z OZE i stabilizację systemu energetycznego w tym niezbędną ilość energii w szczytowych momentach zapotrzebowania.
Pojawia się pytanie, czy inwestowanie w rozwój energetyki atomowej to słuszny kierunek transformacji energetycznej: „Mówienie o elektrowni jądrowej to odwracanie uwagi od rzeczywistych problemów. Atom miał swój okres świetności w latach 70 i 80. ubiegłego wieku, ale to jest technologia, od której odchodzimy w Europie i w USA.” Czy faktycznie energetyka jądrowa to technologia odchodząca do lamusa?
Statystyki Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej za rok 2022 pokazują, że wielkość mocy wytwórczych w elektrowniach jądrowych utrzymuje się na stabilnym poziomie. Z energetyki jądrowej korzysta obecnie ponad 30 państw na świecie w tym USA, Japonii, Korei Południowej, Chinach, Francji, Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii. Łącznie na świecie działa ponad 400 reaktorów W budowie pozostaje na świecie 57 bloków, a budowa kolejnych jest planowana.
[1] Źródło: https://www.ure.gov.pl/pl/urzad/informacje-ogolne/aktualnosci/10926,Spada-moc-dyspozycyjna-w-krajowym-systemie-elektroenergetycznym.html